niedziela, 28 września 2014

Rozdział XXII


Z dedykacją dla Anonimka, bez którego rozdział zapewne by nie powstał.
Dziękuję Ci bardzo, nieznajomy człowieku!



Miał przed oczyma oślepiającą światłość. Widział dziwne błyski i rozmazane, kolorowe plamy. Po chwili jednak, bezkształtne formy zaczęły nabierać właściwego sensu i chłopak rozpoznał nachylające się nad nim twarze Rona, Hermiony i Dracona.
- Harry? Wszystko w porządku? – usłyszał odrobinę spanikowany głos rudzielca. Zanim jednak zdążył chociażby otworzyć usta, Malfoy odpowiedział na pytanie Gryfona z właściwym sobie poczuciem humoru.
- Żartujesz, Weasley? Potter spadł z ponad 100 stóp, przez trzy dni leżał nieprzytomny. W życiu nie był w lepszej formie – prychnął poirytowany blondyn.
Ronaldowi poczerwieniały uszy, a jego twarz wykrzywiła się ze złości.
- Od kiedy się tak o niego troszczysz, co? – warknął w odpowiedzi.
- Och, zapewniam cię, zdrowie Pottera całkowicie mi zwisa, po prostu czuję się zobowiązany wytknąć każdą głupią uwagę wychodzącą z twej niewyparzonej gęby – Ślizgon uśmiechnął się złośliwie.
- Zamknijcie się lepiej! – gdyby Granger nie przerwała kłótni, ta zapewne ciągnęłaby się godzinami – on potrzebuje spokoju, a nie, dwóch niedorozwiniętych, nieustannie  sprzeczających się idiotów.
- Dobrze powiedziane, Hermiona – Wybraniec z trudem uniósł się z posłania i powiódł dookoła niewidzącym wzrokiem. Nadal był odrobinę rozkojarzony. Znajdował się w Norze, tak przynajmniej mu się wydawało. Mała, ciasna klitka, pochyły sufit, wszechobecny pomarańczowy kolor – to ewidentnie był pokój jego do niedawna najlepszego przyjaciela.
- Co się stało? – zapytał, siadając na łóżku i patrząc z wyczekiwaniem na obecnych w pomieszczeni nastolatków.
- Och, nic takiego. Spadłeś z miotły, żadna nowość – rzucił radośnie Malfoy, ignorując piorunujący wzrok Hermiony.
Potter mimowolnie się uśmiechnął. Nigdy nie przypuszczał, iż kąśliwe uwagi Ślizgona będą w stanie poprawić mu nastrój. Po spędzeniu z nim blisko miesiąca, wiedział już, iż te wszystkie złośliwości z jego strony to w rzeczywistości przyjacielskie przytyki, spowodowane czystą przekorą.
- Stul pysk i go nie obrażaj! Harry, nie słuchaj tego gamonia – zawołał gniewnie Ron , wcinając się blondynowi w słowo - to wszystko wina śmierciożerców. Syriusz poleciał w twoim kierunku, chciał się odbić, no a wtedy jeden z nich trafił go kląt… - urwał, bo drzwi jego pokoju otworzyły się z hukiem. W progu stanął Snape z dość nieprzyjemnym wyrazem twarzy.
- Wynocha – rzekł krótko, na co trójka nastolatków bez słowa wyszła z pomieszczenia. Profesor Eliksirów nie tylko wśród Śmierciożerców cieszył się autorytetem.

*

- Czy wyjaśnisz mi, co się stało, do kurwy nędzy !?– Harry niemal eksplodował ze złości. Jak zwykle jego wiadomości ograniczały się do ogólnikowych wyjaśnień pozyskanych z drugiej ręki, ponieważ podczas akcji, leżał nieprzytomny – Merlin tylko wie, z jakiego powodu.
- Ucisz się – syknął Severus, celując różdżką w drzwi. Rozległ się krótki huk, po czym głuche dźwięki, jakby coś ciężkiego spadało ze schodów – teraz możemy rozmawiać – dodał, łagodniejszym tonem, choć jego oczy mówiły Potterowi, iż nigdy nie powinien odzywać się w ten sposób.
- On… nie żyje, zgadza się? – Gryfon miał tysiące wątpliwości, jednak najbardziej pragnął potwierdzenia tego, czego najmocniej się obawiał. Mistrz eliksirów westchnął i spojrzał na chłopaka współczująco. Absolutnie nie żałował Blacka, lecz dobrze znał cierpienie po utracie kogoś bliskiego. Ich doświadczenie różniło się jednak jednym, istotnym detalem – Wybraniec przeżył je już dwukrotnie, co niewyobrażalnie zwiększyło siłę tego bólu.
- Tak, ale postaraj się nie myśleć o tym w takiej kategorii – rzekł mężczyzna, kładąc nastolatkowi rękę na ramieniu, świadom tego, jak niewiele znaczą jego słowa  – Benjamin wyzwolił duszę Łapy, pozwolił jej pójść dalej. Tylko krew z krwi Syriusza mogła tego dokonać – w przeciwnym razie, twój chrzestny nadal wiódłby nędzną egzystencję, płacąc wysoką cenę za wyzwolenie za pomocą Starej Magii – wyjaśnił pokrótce, starając się być jednocześnie delikatnym i precyzyjnym. Harry drżał z gniewu, lecz wysłuchał tłumaczenia profesora i przyjął je skinieniem głowy. W pomieszczeniu zapadła cisza, nawet ghul mieszkający na strychu przestał bębnić w rury.
- Dlaczego tracę każdego, kogo kocham? – głos młodzieńca przerwał impas, lecz zabrzmiał pusto, nienaturalnie, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Retoryczne pytanie nie miało na celu użalania się nad sobą, on pragnął po prostu poznać odpowiedź. Gdyby istniał jakiś sposób, dzięki któremu byłby w stanie temu zapobiec – nie wahałby się. Stanąłby do walki z przeznaczeniem, już nie raz dokonywał rzeczy z pozoru niemożliwych. Śmierć rodziców odcisnęła na nim swoje piętno, do którego przywykł i nauczył się z nim funkcjonować. Odejście Syriusza, wywołało bunt, chęć zmienienia niezrozumiałych dla niego wyroków losu. Lękał się o swoich bliskich. Zwłaszcza teraz, kiedy nie został mu już prawie nikt.
- Harry… - czarnowłosy mężczyzna umilknął, gdyż nie znalazł słów, jakimi mógłby dodać mu otuchy. Fortuna doświadczyła go bardziej, niż na to zasłużył, a mimo tego nieustannie rzucała mu kłody pod nogi – zaufaj mi – rzekł w końcu Severus, klękając przed chłopakiem, by ten mógł patrzeć mu prosto w oczy.
- Nie dopuszczę do tego, byś cierpiał. Nie pozwolę, aby ktoś cię skrzywdził.  Za wszelką cenę…
- No właśnie! – wybuchnął Gryfon, który walczył z cisnącymi mu się do oczu łzami – w tym tkwi problem! Ty nie rozumiesz! Nikt nie rozumie – krzyknął – nie chcę, żebyś się za mnie poświęcał. Już dość osób zginęło z mojego powodu – powiedział z goryczą, wywlekając żal i smutek, który latami gnieździł się w jego sercu. Snape pokiwał głową, teraz pojął intencje młodzieńca. Pobudki kierujące jego zachowaniem były przecież takie… oczywiste. Objął trzęsącego się ze złości nastolatka, czekając aż ten zdoła się uspokoić.
- Śmierć każdego porwie do tańca – przemówił, bacząc, by Wybraniec uważnie go słuchał – a jej wyroki są niezbadane i niepojęte. Możemy jedynie się z nimi pogodzić i nauczyć się żyć ze świadomością nieuchronności jej nadejścia. Niektórzy dojrzewają do tego szybciej, inni później. Twoja postawa w obliczu śmierci jest godna podziwu, Harry. Stawiając jej czoła, wyrosłeś na prawdziwego mężczyznę – odezwał się mistrz eliksirów, mając nadzieję, iż Gryfon dostrzeże subtelną aluzję zawartą w jego wypowiedzi. Olbrzymiej odwagi wymagało zmierzenie się z końcem, lecz jeszcze większej, zaakceptowanie odejścia bliskich…

*

Harry nieco rozkojarzony założył na nos okulary. Jego pamięć nadal nie znajdowała się w najlepszym stanie. Ostatnim wspomnieniem była rozmowa ze Snape’em, podczas której chyba się rozpłakał… A może tylko mu się to śniło? Szczegóły tej konwersacji dziwnym trafem zupełnie zniknęły z jego mózgu, nie pozostawiając po sobie najmniejszego śladu. Na szafce nocnej dostrzegł za to pustą fiolkę po eliksirze uspokajającym, co dowodziło, iż nauczyciel rzeczywiście go odwiedził – przynajmniej zdołał chwycić dobry trop. Nagle, usłyszał głośny tupot, po czym drzwi z impetem rąbnęły w ścianę, a do środka zajrzał Malfoy.
- No, śpiąca królewna wreszcie się obudziła – zadrwił blondyn – chodź na dół, przyszły wyniki SUM-ów – dodał niecierpliwym tonem.
Wyniki SUM-ów? Harry zrobił głupią minę, jakby pierwszy raz o czymś takim usłyszał. Rzeczywiście, niespecjalnie przejmował się rezultatami, jakie osiągnął na egzaminach, prawdę mówiąc, zupełnie wyleciało mu to z głowy. Pierwsze dwa tygodnie lipca leżał nieprzytomny, przez kolejne dwa toczył boje z Voldemortem, Snape’m i Draconem, oraz chyba te najtrudniejsze – z samym sobą. Teraz zaś, obudził się po wypadku, w wyniku którego stracił cenne 72 godziny z życia. Zdecydowanie nie miał czasu na myślenie o czymś tak trywialnym, jak szkolne testy. Poszedł jednak za Malfoyem do kuchni, gdzie Hermiona z wypiekami na twarzy obserwowała przez okno zbliżające się sowy. Ptaki gładko wylądowały na drewnianym stole i wyciągnęły do uczniów nóżki, do których przywiązane były grubsze niż zazwyczaj listy z Hogwartu. Gryfon z rozbawieniem obserwował, jak Granger męczy się ze swoją korespondencją, usiłując rozwiązać supeł drżącymi z nerwów i ekscytacji rękami. On sam bez żadnych problemów dobrał się do własnej koperty, rozdarł ją  i przebiegł tekst wzrokiem.

WYNIKI EGZAMINU
POZIOM STANDARDOWYCH UMIEJĘTNOŚCI MAGICZNYCH

Oceny pozytywne:                                                                        
wybitny (W)                                                                                            
powyżej oczekiwań (P)                                                                           
zadowalający (Z)                   

Oceny negatywne:  
nędzny (N)        
okropny (O)   
 troll (T)              

                                                 Harry James Potter otrzymał:

Astronomia
Z
Opieka nad magicznymi stworzeniami
P
Zaklęcia
P
Obrona przed czarną magią
W
Wróżbiarstwo
N
Zielarstwo
P
Historia magii
O
Eliksiry
P
Transmutacja
P


Całkiem przyzwoicie – pomyślał Wybraniec, z zachwytem przyglądając się swoim stopniom. Zaliczył wszystkie ważne przedmioty – kto by się przejmował wróżbiarstwem czy historią magii? Egzamin z przepowiadania przyszłości od początku spisał na straty, ale nie odczuwał z tego powodu przykrości. Historia poszła mu fatalnie, lecz i tak nie miało to większego znaczenia. Prawdę mówiąc, chłopak cieszył się, że nie będzie już zmuszony wysłuchiwać nudnych tyrad profesora Binnsa i pisać długich wypracowań o zwariowanych średniowiecznych magach. Reszta ocen całkowicie go satysfakcjonowała. Zwłaszcza „wybitny” z Obrony przed czarną magią – gdy tylko dojrzał małe „W” pyszniące się tuż obok nazwy swojego ulubionego przedmiotu, poczuł jak rozpiera go duma. Transmutacja także poszła mu świetnie, a przynajmniej lepiej, niż się spodziewał, jednak największą niespodziankę, sprawił nastolatkowi stopień z eliksirów. Długo i uporczywie wpatrywał się w napis „powyżej oczekiwań”, zastanawiając się, czy to przypadkiem nie jest pomyłka. Powoli, na jego usta wpełznął szeroki uśmiech. Nie sądził, że osiągnął tak zaawansowany poziom w przygotowywaniu eliksirów. Euforii bruneta nie zakłócił nawet fakt, iż nie dołączy to OWTM-owej klasy Snape’a, a tym samym straci możliwość wyszkolenia się na aurora.  Już od dawna porzuciło to marzenie – czyli od czasu, gdy dowiedział się o rzeczach, które Dumbledore i Ministerstwo skrupulatnie przed nim zatajało. Zresztą, jakby to wyglądało? On, Harry Potter, wężousty obdarzony Mrocznym Znakiem partner, tfu, prawa ręka Czarnego Pana jako członek Brygady Zwalczającej Zło i Występek? Nie, dzięki – pomyślał chłodno – przecież nie będę gryźć ręki, która mnie karmi. Wepchnął kartkę ze swoimi wynikami do kieszeni, świadom, że za chwilę nastąpi ich porównywanie, po czym zajął się listem z Hogwartu. Rozerwał zapieczętowaną woskiem kopertę i przeczytał treść wiadomości, która niewiele różniła się od tych, które otrzymywał w poprzednich latach. Przypomnienie o rozpoczęciu roku szkolnego, zamieszczenie listy podręczników oraz pomocy naukowych niezbędnych w szóstej klasie – standard. Młodzieniec oprócz tego dostał jeszcze krótką notkę od Profesor McGonagall informującą, iż został kapitanem drużyny quidditcha – nie żeby się tego nie spodziewał po odejściu Angeliny. Ziewając, umieścił list z powrotem w kopercie, przy okazji wyrzucając z niej świstek, którego dotąd nie zauważył. Zaskoczony, podniósł papier z podłogi i błyskawicznie przeczytał treść notki, z każdym kolejnym zdaniem coraz wyżej unosząc brwi.

Szanowny Panie Potter!

Gratuluję Panu wyników osiągniętych podczas egzaminów sprawdzających Standardowe Umiejętności Magiczne. Proszę także o potwierdzenie wyboru przedmiotów, które będzie pan kontynuował podczas szóstego roku nauki
w Szkole Magii i Czarodziejstwa i wysłanie stosownego oświadczenia najpóźniej do 7 sierpnia br.

Informuję również, iż od przyszłego roku szkolnego, uczniowie szóstych oraz siódmych klas będą mieli możliwość uczestnictwa w zajęciach fakultatywnych. Lista proponowanych zajęć dodatkowych obejmuje: białą magię, animagię, naukę sporządzania amuletów oraz talizmanów, czarną magię, alchemię, smokozoologię, magię umysłu, kurs języków obcych (trytoński, goblidegucki bądź elficki), podstawy różdżkarstwa oraz demonologię. Prosimy o zastanowienie się i wybranie maksymalnie trzech propozycji oraz przedstawienie swej decyzji opiekunowi domu podczas pierwszego dnia pobytu w Szkole Magii i Czarodziejstwa.
Z poważaniem

Minerwa McGonagall
Zastępca Dyrektora

Wybraniec spojrzał na swoich rówieśników. Ron miał kompletnie ogłupiała minę, twarz Malfoya jak zwykle nie wyrażała większych emocji, zaś Hermiona była strasznie rozgorączkowana.
- Jejku, co o tym myślicie? To całkowicie genialne! Fakultety na pewno pomogą nam wybrać przyszłą ścieżkę kariery! – paplała – Wiecie już, na co się zapiszecie? – dziewczyna zapewne kontynuowałaby swoją chaotyczną przemowę, gdyby nie napotkała wzroku Ślizgona. Dracon uśmiechnął się ironicznie i rzekł:
- Limit trzech dodatkowych przedmiotów ustalono chyba specjalnie dla ciebie, Granger. Wątpię, aby ktokolwiek poza tobą zaprzątał sobie głowę szkołą, a do tego w sierpniu. Mamy czas – wyciągnął się leniwie na krześle, sięgając po kubek kakao.
- Ale to przecież ważne – zaperzyła się dziewczyna – zachowujesz się jak typowy….
- Szesnastolatek? – wszedł jej w słowo arystokrata – otóż oświecę cię, Granger, dokładnie tyle mam lat. Ty zgrywaj sobie starą malutką czy co tylko chcesz, ale nie odzieraj mnie z ostatnich chwil beztroski.
- Przymknij się, fretko. Nie waż się tak mówić do mojej dziewczyny – warknął niespodziewanie Ron.
- Oh, a czy wy przypadkiem nie zerwaliście? – spytał niewinnie Dracon, który najwyraźniej nie przewidział, jak fatalny skutek przyniesie jego niewyparzony język. Rudzielec zaryczał i rzucił się na blondyna, przewracając go na kamienną podłogę. Ślizgon kompletnie zszokowany jedynie zasłaniał się przed padającymi ciosami, gdyż nie czuł się na siłach, aby odeprzeć atak. Harry przypatrywał się bójce i ani myślał kiwnąć palcem – zupełnie nie obchodził go los tej dwójki. Były najlepszy kumpel czy były największy wróg? Uczucia względem ich obojga miał mieszane, no, może w skrytości ducha kibicował Malfoyowi (do czego oczywiście nie zamierzał się przyznać). Oczywiście i tym razem porządek przywróciła Hermiona, wyczarowując tarczę i skutecznie odciągając Weasley’a za ucho.
- Natychmiast przestań, bo zawołam twoją matkę – zagroziła, co wywołało piorunujący efekt. Twarz chłopaka z czerwonej, gwałtownie pobladła, by po chwili pozielenieć i na powrót stać się biała niczym ściana.
- A ty Malfoy się tak nie ciesz. Pamiętasz jak w trzeciej klasie…
- Dobra, już, dobra – warknął rozeźlony nastolatek, któremu z wąskich warg momentalnie zniknął pełen zadowolenia uśmieszek. Wspomnienie policzka otrzymanego od Hermiony nadal pozostało żywe.

*

Dni w Norze okropnie się mu dłużyły, biorąc pod uwagę rozrywki, jakich wcześniej dostarczał mu Tom, ehkm,  pobyt we Dworze Salazara. Powrotu do Hogwartu również nie wyczekiwał z utęsknieniem – po raz pierwszy od czterech lat, nie chciał, by wakacje się kończyły. Wcześniej, szkoła była synonimem domu – miejsca, w którym czuł się bezpieczny, potrzebny, otoczony przyjaciółmi. Teraz Potter miał co do zamku bardzo mieszane uczucia. Tęsknił za nim, gdyż mimo wszystko przeżył tam najszczęśliwsze chwile swego dzieciństwa, choć z drugiej strony, początek roku szkolnego oznaczał zmierzenie się z Dumbledore’em, stawienie czoła kłamstwom i intrygom, skrupulatne ukrywanie własnej wiedzy, a także po raz kolejny – rozpaczliwa walka o przetrwanie.

*

Połowa sierpnia minęła, a Gryfon przez cały ten czas, nie otrzymał żadnej wiadomości od Voldemorta. Dobijało to chłopaka jeszcze bardziej niż wywody Hermiony i niekończące się kłótnie Rona i Malfoya, które nauczył się ignorować. Młodzieńcowi pozostały jednie wizje i majaki – bynajmniej, niezależne od Czarnego Pana. Gryfon sam usiłował sprowadzić Toma do własnej podświadomości, co okazało się piekielnie trudne. Nie udało mu się dotąd opanować tej sztuki – znacznie częściej, czarnoksiężnik po prostu odgrywał główną rolę w jego snach. Snape go unikał, a z członkami Zakonu Harry wolał nie utrzymywać kontaktu. Bał się, że zdradzi go nawet najmniejsza zmiana w jego zachowaniu. Sporo czasu spędzał za to z Draconem, który wprawdzie nieustannie narzekał (dosłownie na wszystko, począwszy od niewygodnego łóżka, skończywszy na zbyt świeżym powietrzu), lecz Potter nie zwracał uwagi na jego postawę malkontenta. Przywyknął już do maniery arystokraty i zdołał się przekonać, że Malfoy jest kimś więcej niż tylko perfidnym, małym gnojkiem.

*

Zrobienie szkolnych zakupów jedynie w świecie mugolskim stanowiło dziecięcą igraszkę. Dla czarodziejów, podróż na Pokątną była wielką wyprawą – zwłaszcza taką gromadką, jak Weasley’owie, Hermiona, Harry, Dracon, którym dodatkowo towarzyszyło pięciu aurorów - bo przecież absolutnie nie można pozostawić Wybrańca bez opieki, a szczególnie w tych niespokojnych czasach. Podczas śniadania, młodzieniec miał olbrzymią ochotę, aby powiedzieć co o tym wszystkim myśli, lecz Malfoy czując, co się święci, dyskretnie kopnął go w kostkę. Gryfon obrzucił go morderczym spojrzeniem, lecz zachował spostrzeżenia dla siebie – zresztą słusznie. Blondyn, jakkolwiek niepozbawiony wad, wykazywał się zdecydowanie większym rozsądkiem od Pottera.

*

Gdy dotarli na Pokątną, Harry’emu z trudem udało się spławić aurorów. Nastolatek skwapliwie to wykorzystał i natychmiast oddalił się od tajniaków, chcąc dobrze wykorzystać chwile prywatności. Coraz bardziej irytował go fakt, iż wszyscy patrzą mu na ręce. Wraz z Malfoyem, Hermioną i Ronem (sic!) zachodzili do poszczególnych sklepów. Po kolei uzupełnili swoje zapasy składników do eliksirów, zamówili nowe szaty, zapłacili za podręczniki i kupili niezbędny zestaw przyborów do pisania. Żaden z nich nie zauważył profesora Dumbledore’a, który siedział w ogródku lodziarni Floriana Fortescue, najwyraźniej na kogoś czekając.
*


Albus bystro popatrzył na siedzącego przed nim mężczyznę. Młody człowiek zdawał się być całkowicie rozluźniony, swoją nonszalancją bardzo przypominał ojca.
- Przyjmujesz moje warunki? – spytał po chwili staruszek, splatając ręce w charakterystyczną wieżyczkę.
- Owszem – odparł jego rozmówca, uśmiechając się pogodnie – to będzie dla mnie zaszczyt, przyłączyć się do pana, profesorze.
- Co z chłopcem?
- Och, nie musi się pan nim przejmować – machnął lekceważąco ręką – jestem więcej niż pewny, że całkowicie mi zaufa.
Dumbledore z zadowoleniem pokiwał głową. Pewność siebie granicząca z arogancją w postawie jego rozmówcy w ogóle go nie zdziwiła – i tym razem, wykazywał się jedynie podobieństwem do swego rodzica. Zresztą, dyrektor Hogwartu posiadał dobre podstawy, by sądzić, że mężczyzna podoła zadaniu. Był młody, otwarty, z łatwością potrafił wzbudzić sympatię. Harry zaś rzadko wykazywał się rozwagą, jego umysł nie został w pełni ukształtowany i miał spore problemy z logicznym myśleniem. Wybraniec przyjmował wszystko bezpośrednio, święcie wierzył w słuszność idei, a jego największą słabością, którą Albus zamierzał bezwzględnie wykorzystać – była rodzina.
- Znakomicie. Znasz swoją rolę i liczę, że dobrze ją odegrasz – powiedział, ściskając krótko dłoń Benjamina.

________________________________________

Tak jak zapowiedziałam, to rozdział kończący moją przygodę z tym blogiem. Kiedy tylko postaram się o nowy szablon, załatwię wszystkie kwestie organizacyjne oraz zabiorę się za pisanie kontynuacji - zamieszczę tutaj stosowną informację. Pozdrawiam i dziękuje tym wszystkim, którzy zostali ze mną do końca!

20 komentarzy:

  1. Hej, ale mnie dzisiaj zaskoczyłaś, już traciłam nadzieję że znajdę tu jakiś nowy rozdział, a tu proszę, jest :) Rozdział super, przez tę końcówkę już nie mogę doczekać się kontynuacji opowiadania. Mam nadzieję, że szybko załatwisz wszystkie kwestie organizacyjne i już niedługo znajdę tu info o nowym blogu :) Pozdrawiam i życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już nie mogłam się doczekać nowego rozdziału. Cóż mogę powiedzieć świetny rozdział tak jak poprzednie . Uwielbiam takie klimaty . Trzymaj tak dalej. Czekam na informacje o nowym blogu i przede wszystkim na nowy rozdział. Pozdrawiam i życzę weny // Narieen

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana autorko niecierpliwie czekam na kontynuacje ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, jak tam sprawy organizacyjne i kiedy kontynuacja :) Już nie mogę się doczekać :)
    Czekam z niecierpliwością na info o nowym blogu
    Pozdrawiam i życzę weny A

    OdpowiedzUsuń
  5. Daj nam nowy rozdział! Daj! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na nowy rozdział!
    http://nie-bede-wybrancem.blogspot.com/2014/11/rozdzia-czternasty.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimek tęskni, daj znać jak tam idzie praca nad nowym blogiem, czy długo mamy jeszcze czekać. Mam nadzieję, że już załatwiłaś wszystkie kwestie organizacyjne i taka długa nieobecność związana jest z tym, że szykujesz swoim czytelnikom niespodziankę :D Czekam z niecierpliwością.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny A

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimek nadal tęskni ;( czuje się porzucony.
    Daj znać jak tam prace nad nowym blogiem
    A

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimek dalej tęskni ;( Daj znać czy zamierzasz kontynuować opowiadanie.
    Pozdrawiam A.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekam, czekam i czekać zamierzam ! Tylko proszę Cię, nie każ mi już dłużej czekać :( // Narieen

    OdpowiedzUsuń
  11. Wesołych świąt i szczęśliwego Nowego Roku życzy Anonimek
    P.S. kiedy nowy blog?

    OdpowiedzUsuń
  12. Szalonego Sylwestra xd Dołączam się do pytania o nowy blog// Narieen

    OdpowiedzUsuń
  13. coś strasznie długo zajmuje ci zakładanie nowego bloga :(
    czekam i czekam i jakoś zaczynam tracić nadzieję na ciąg dalszy :(
    czyżbyś zapomniała o swoich czytelnikach :(
    pozdrawiam Anonimek

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej kiedy się pojawi jakakolwiek notka? Czekam za tym parringiem. Sky Night

    OdpowiedzUsuń
  15. O Szanowna Autorko tego niesamowicie wciągającego opowiadania piszę do Ciebie pierwszy raz (powód- dopiero dziś wpadłam na tego bloga) i zapytuje kiedy nastąpi jakże szczęśliwa informacja o kontynucaji Twego dzieła?
    Napisz jakąś nową notkę bo mino iż dopiero dziś wchłonęlam opowiadanie to już mi go barkuje!:-) uwielbiam ten paring i mam nadzieję ze opowiadania nie zostawisz takiego bez zakończenia:-)
    Oby wena była z Tobą Autorko:-) - Aida

    OdpowiedzUsuń
  16. Kochan Autorko minęło już tyle czasu od ostatniego rozdziału, a na blogu nic, żadnej informacji o nowym blogu lub zawieszeniu. Martwię się, że porzuciłaś to opowiadanie, a to byłaby straszna zbrodnia. Po pierwsze dlatego, że świetnie piszesz, masz świetne pomysły, takim talentem trzeba się dzielić :-) . Po drugie, zapewne wiele osób z żyło się z tym opowiadaniem, jeżeli je porzucisz to złamiesz serca czytelnikom ( w tym także mnie ).
    Dlatego mam nadzieje, że u ciebie wszystko w porządku i wrócisz jeszcze do pisania tego opowiadania z moim ukochanym parringiem. Z niecierpliwością czekam na kontynuację :-).
    Pozdrawiam i dużo weny życzę
    Ayane

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie jestem co prawda fanką Harry'ego Pottera ale lubię yaoi :) Zapraszam na mojego bloga http://tolerancyjna92.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Złamałaś mi serce... Przez pół nocy czytałam tego bloga, by dobrnąć tutaj i dowiedzieć się, że od prawie roku nie wrzuciłaś żadnego rozdziału. Jestem zawiedziona, ale to nie ujmuję mojego podziwu co do genialności tego opowiadania. Mam nadzieję, że to nie koniec i że nie sprawdzi się przysłowie ,,Nadzieja matką głupich". Telepatycznie błagam Cię o kolejny wpis. /Alice

    OdpowiedzUsuń
  19. Witam,
    czyli co Harry słusznie nie ufał Brainowi, czy jednak jest szpiegiem Voldemorta?
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń